Gdyby tak niebo było czerwone…

Gdyby tak niebo było czerwone, a żółte liście nigdy nie spadały z drzew, gdyby cały czas kwitły pola, łąki, a jedyną porą roku była wiosna. Gdyby nie było kurzu na ulicach, nie gromadziły się śmieci i cały czas był ład i porządek. Gdyby tak ludzie byli bardziej serdeczni i życzliwi, gdyby żyli w zgodzie, dbając o wzajemne zrozumienie i szacunek. Gdyby nie było chorób i problemów, gdyby nie było zatłoczonych autobusów i korków na drodze, gdyby wszyscy byli uczciwi i pomocni. Gdyby nie było wojen i głodu, gdyby nie było śmierci i innych nieszczęść. Gdyby…

Tak można mnożyć i wyliczać bez końca. Co by było gdyby? Jednak rzeczywistość jest zupełnie inna. Zamiast stawiać niekończące się pytania, można się zgodzić i przyjąć, że jest, jak jest, bo ani Ty, ani ja nie możemy zmienić pewnego porządku , który jest większy od nas. To jedna z najtrudniejszych rzeczy potrzebnych do szczęścia: przyjąć swoje życie w pełni z tym, co dobre i z tym, co trudne. Przyjąć swój los i stanąć pokornie wobec rzeczy, na które człowiek nie ma wpływu. Kto z nas nie chciałby mieć kontroli nad wieloma rzeczami, zdarzeniami, wypadkami, aby pewnych zjawisk uniknąć, uprzedzić niechciane fakty, uchronić kogoś przed nieszczęściem, odsunąć śmierć ukochanej osoby, wyrwać z rąk sznurek samobójcy. Tymczasem życie biegnie zupełnie inny torem i nie można zmienić biegu nieuchronnego losu, czy przeznaczenia. Nie można uczynić siebie nieśmiertelnym, zatrzymać trąby powietrznej, uciszyć burzy, można jedynie starać się schronić, odpowiednio przygotować na to, co nieuchronne.

Wielu ludzi nie zgadza się z tym i nawet sobie tego nie uświadamia, gdy to robi. Buntują się przeciw takiemu życiu, przeciw Bogu, nie przyjmują swojego losu, ale czy można mówić „nie” wobec czegoś, co jest i tak silniejsze od człowieka? Pewnie tak, ale wiąże się to z ryzykiem depresji, wzmożonego uczucia lęku i niepokoju, czy problemów ze snem. To cena za nie przyjęcie swojego losu, życia, za walkę i brak pokory, za to, że człowiek stawia się ponad tym, co mu pisane.
Nic dziwnego, że w grupach anonimowych alkoholików, i nie tylko, popularna jest modlitwa:

Panie, daj mi
siłę, abym pogodził się z tym, czego zmienić nie mogę;
odwagę, abym zmienił to, co zmienić mogę i
mądrość, abym umiał odróżnić jedno od drugiego
- Reinhold Niebuhr

Dramat wielu osób polega na tym, że próbują zmienić to, czego zmienić nie mogą. To jak walka z wiatrakami, która odbiera siły temu, kto porywa się „z motyką na księżyc”. Siłą człowieka jest przyjęcie i pogodzenie się z tym, co się wydarzyło. Gdyby miało być inaczej, to na pewno by tak było. Gdyby można było uratować kogoś przed odebraniem sobie życia, to by tak było. Czasami zrządzenie losu sprawia, że ktoś nieuchronnie musi to zrobić i nic nie da się począć. Wielu ludzi ma w takim przypadku wyrzuty sumienia. Mówią sobie „gdybym nie poszedł wtedy do koleżanki, tylko odwiedził mojego kolegę, to może nie zrobiłby tego, co zrobił”, „gdybym nie pojechał wtedy do pracy to uratowałbym dziecko z płonącego domu”, „gdybym przyszedł 5 minut szybciej to mama mogłaby żyć”, itp.

Psychoterapia prowadzi do przyjęcia życia takim, jakie jest. Ucina gdybanie, bo wie, że nie prowadzi ono do niczego, ponadto odbiera siły. Na pytanie „dlaczego mnie to spotkało?” daje prostą odpowiedź: bo słońce świeci nad wszystkimi jednakowo. Dobre rzeczy nie spotykają tylko dobrych ludzi i odwrotnie. W swojej ocenie nie jesteśmy nigdy w pełni obiektywni, często porównujemy się do innych, czując się lepszymi od nich, ale życie rządzi się swoimi prawami. Pokazuje, że wobec pewnych rzeczy człowiek jest zwyczajnie mały i bezradny. Skoro coś się stało, to było to nieuchronne i tak po prostu miało być. Może ciężko to przyjąć, bo trzeba wówczas uznać, że jest coś silniejszego, większego, a człowiek nie jest panem życia i śmierci. Gdy tak się spojrzy na to, co nas spotyka, można iść dalej, wierząc, że nie ma rzeczy przypadkowych, a to, co nas spotyka jest właściwe .